Kryśka, ah Kryśka i jej “Bionic” z 2018 2010r. Płyta ponadczasowa, za długa ale przełomowa. Tylko szkoda że uznana za nieudaną kopie Lady Gagi i przeszła praktycznie bez echa… Moje uszanowanko dla albumu!
Mamy ludzi którzy dzielą się na #TeamAndroid i #TeamiOS oraz mamy ludzi którzy dzielą się na #TeamBritney oraz #TeamChristina. Szczerze mówiąc zawsze je porównywałem, ale od tego albumu zrozumiałem ze obydwie idą w inne strony.
Aguilera zaczynała podobnie jak Spears, potem przyszedł czas na karierę. Dziewczyny naśladowały Brit i śpiewały jej piosenki bo ona była nimi, wiedziała co w duszy gra swoim fanom a Christina szukała cały czas swojego repertuaru a jej głos był za mocny na to co prezentowała jej konkurentka. Z biegiem czasu widzimy że to Britney miała przewagę nad koleżanką, ale liczę na to że teraz Christina dorosła do swojego głosu, będzie dobierała repertuar który będzie odpowiedni dla jej 4 oktaw i teraz to ona będzie imponowała rówieśniczkom.
Jaka była więc era Bionic w życiu Krysi?
Album został moim zdaniem w złym czasie wydany, mógł spokojnie poczekać rok na swoją premierę a dlaczego to już wyjaśniam.
Wydała go w 2010r, gdy rządziła Lady Gaga oraz przyjęła ofertę do Burleski. Dużo osób niestety porównywało ten album do albumów Lady Gagi, zarzucając jej wzorowaniem się na debiutantce. Gdyby ktokolwiek z tych oskarżających posłuchał albumów obydwóch Artystek to wiedziałby że oprócz nurtu elekto nie mają nic wspólnego, a przecież Chrstina od zawsze szukała swojego gatunku, repertuaru. Nigdy nie można było przewidzieć kierunku w który uderzy.
Druga sprawa to napięty grafik przy pracach do filmu, większe zainteresowanie jego promowaniem niż swojego albumu. Brak trasy niestety źle zadziałał na krążek.
Album otwiera nam tytułowy utwór “Bionic” i moim zdaniem najlepszy z kawałków na płycie. Zaśpiewała tą piosenkę jako medley z innymi na MTV i na tym koniec, a szkoda bo spokojnie mógłby być jednym z singlem. Idealnie odzwierciedla cały album. Następnie leci kolejny kawałek i pierwszy singiel Not Myself Tonight, głównie pamiętam ten pełen erotyzmu teledysk, ale taki jest Bionic, pełen seksu.
Z albumu były jeszcze trzy single: Woohoo – został nagrany wraz z Nicki, wybór dla mnie trochę średni, ale kawałek nie jest zły. Dla mnie trochę za nudny. W zamian dałbym właśnie Bionic lub Desendute, który jest tak erotyczny ze mógłby być podkładem do porno.
You Lost Me to kolejny singiel, który uwielbiam! Piękna ballada z tej drugiej części albumu, bardziej spokojnej. Głos jest mega dojrzały i w końcu dopasowany do jej repertuaru. Ostatnim singlem był utwór “I Hate Boys”, który był wydany tylko w Australii i okolicach Szczerze mówiąc słabo co kojarzę ten utwór. Przesłuchałem go kilka razy przygotowując się do pisania i bliżej mu do repertuaru Christiny z 2004-2006 niż pasowałby do Bionic. Nie jest to kawałek zły, bo jest dobry ale to nie to czego szukam przy tym albumie.
Cala płyta ma aż 24 kawałków, jest to za dużo bo myślę że lepiej dać maks. 14 i uzyskać album spójny bo szczerze mówiąc jak słucham utworów zamykające album to zastanawiam się czy one na pewno z tego krążka. Do ósmego utworu album słucha się przyjemnie a potem jak dla mnie zaczyna się trochę nudzić, oczywiście są perełki jak You Lost Me czy Vanity. Reszta wyjęta z kontekstu i nie potrzebna.
Podsumowując: Album bardzo dobrze się zaczyna. Na początku dostajemy bardzo dobry, świeży materiał, który pewnie nawet wydany dzisiaj dobrze by sobie poradził a może nawet i lepiej, bo wtedy przecież Christina czasu nie miała wcale na jego promocję. Ostatnio czytałem artykuł o albumie, bo miał swoje 10lecie i było jednogłośnie stwierdzone że Bionic jest ponadczasowy i z tym się w 100% zgadzam. Druga połowa albumu jest odklejona od rzeczywistości i ratuje ją tylko You Lost Me, Vanity, Stronger Than Ever i zamykający album Little Dreamer a resztę bym wyrzucił. Chrtistina od zawsze nie widziała którędy iść i nawet na tym albumie to zauważamy.
Szkoda tak dobrego materiału, ale wierze że Artystka jeszcze nas zaskoczy pozytywnie. Trzymam mega kciuki za nią bo ma głos jak dzwon a on nie może się zmarnować.
🐥🐥🐥🐣 na pięć kaczuszek (moja skala oceniania).