O em gie, tyle wystarczy jakbym chciał już zakończyć recenzje. Jak można nie uwielbiać Anity? Na płycie “Intymnie” mamy zbiór idealnie dopasowanych do siebie utworów z całej dyskografi Anity i Varius Manx w pięknej, baśniowo leśnej oprawie. Malo tego, dostajemy płytę DVD z koncertu. Możemy się poczuć jakbyśmy tam byli i razem z nią przeżywali ten piękny moment. Koncert powstał przy obchodach dwudziestopięcioletniego stażu na scenie i jak Anita twierdzi trasa trwała dwa lata, przez pandemie. Nie bardzo lubię akustyczne wersje, ale tutaj każdy utwór coś w sobie ma, może to przez te dzwonki, skrzypce. Dla mnie bardzo ciekawe są też historie, które wokalistka opowiada między piosenkami. Jej głos jest taki delikatny i wyciszający, że czuję jak się odprężam przy tym. No dobra, pora przejść do utworów: mamy ich 15ście i nie są to oczywiste wybory, nie zaśpiewała samych singli. Ku mojej uciesze możemy posłuchać “Sen Laury” z płyty Vena Amoris. Całą płytę uwielbiam, ale ten utwór jest mój best. Na nowo pokochałem “Car Door” z “Hard Land of Wonder”, przy okazji dowiadujemy się, że to najbardziej osobista płyta Artystki. Zawsze myślałem, że co nowsza to ta “najbardziej dojrzała i osobista” a tu… miła niespodzianka. Musze wspomnieć o pięknym wykonaniu “Zimy czas”, co tam się wyprawia na scenie!! ohoh! Z czterech płyt nagranych z Johnem Porterem mamy tylko jeden utwór – “Bones of Love”, szkoda ze nie „Old Time Radio”, ale nie narzekam! Dostaliśmy takiego powera z tym wykonaniem, że więcej nie możemy żądać. Podczas “Vena Amoris” mocno się uśmiałem, Anicie zdarzyło się zapomnieć tekstu. Musze już podsumować, zrobię to krótko. Nie słuchał*ś to na co czekasz? na zaproszenie!? Słuchałeś? Gratuluje świetnego gustu! Nie muszę pytać czy się podobało, bo to oczywista oczywistość!
👉 🐥🐥🐥🐥🐥 (5/5)