Artystka młodego pokolenia, która śpiewa, gra, tańczy i ma wiele biznesów. To wszystko sprawiło, że portale plotkarskie zbudowały, jak się okazało fałszywy obraz Julii. Nakręcali hejt na nią i na każdym kroku zarzucali jej brak jakiegokolwiek talentu. Nie można jej zarzucić braku determinacji i chęci dążenia do marzeń. Jednym z nich był ten album. Muzyką zajęła się już dawno, bo w 2015 roku wydała pierwszy singiel, a dopiero po 7 latach doczekaliśmy się płyty. “Omamy” promowały 6 singli. Zadebiutował na 4 miejscu na liście OLiS.
Na wstępie poinformuje, że autorami utworów są m.in.: Kasia Lins, Kuba Karaś, Arek Kłusowski, Mery Spolsky. Więc ekipa Kayaxu działała (wydawca albumu). Przesłuchałem cały album i mam mieszane uczucia. Jestem w pomiędzy… Pomiędzy chwaleniem Julii a ziewaniem. Może to nie mój klimat i dlatego nie do końca się czułem. O ile podoba mi się jej wokal. Kiedy ma być to jest delikatny, kiedy zadarty to taki jest. Emocje w nim słychać i nie trzeba rozumieć słów by wiedzieć co nam chciała przekonać. Z drugiej strony trochę mnie męczyły te elektroniczne klimaty, a dziwne bo lubię. W każdym kawałku coś bym wymienił. ‘Wenus” ma fajny refren, ale zwrotki mnie wynudziły, podobnie jak w “Bądź obok”. “Mi nie żal” nadawał by się do radia, bo tak brzmi. “Milczysz” to dla mnie przecięta ballada. Na tle tych utworów wyróżnia się “SMRC”, utwór był hejtowany za tekst, ale trzeba go zrozumieć. Nadzieję zrobił mi utwór “Nie ma dla Ciebie miłości”, ale to interpretacja Skubasa. “Na Darmo” też brzmi lepiej i refren przypomina mi inny jej utwór. “Mnożą się sny” chyba powstawał zresztą jak poprzedni, jakiś czas temu jeszcze, bo słychać “starą” Julię, a tytułowy kawałek mnie rozbudził, jest żywszy od pierwszych utworów i jest całkiem ok! Szkoda, że tak nie brzmi cały album :(.
Nie jest żle, ale trochę się zawiodłem.
👉 🐥🐥🐥🐣🥚 (3.5/5)