W mojej całej kolekcji nie ma dużo mocnego rocka i nigdy nie będzie. Nie przepadam za tym gatunkiem muzyki, więc w takim razie co robi u mnie płyta Agnieszki Chylińskiej, która kiedyś reprezentowała ten gatunek z zespołem O.N.A czy z zespołem Chylińska? Aga istnieje w muzyce już ponad 27 lat (!), od roku moich narodzin. Zaczynała w zespole O.N.A, którego założycielem był między innymi Skawiński, ten sam od zespołu Kombi. W 2003 roku zespół się rozpadł a wokalistka skompletowała nowy i wydała album “Winna“. W 2009 wróciła z nowa płytą, z nowym brzmieniem, takim tanecznym, a główny singiel “Nie mogę Cię zapomnieć” był na pograniczu dobrego popu a kiczem. Gdy zobaczyłem teledysk do tego utworu, myślałem że to jakiś żart, ale jednak nie. Ostatecznie płytę posiadam i nawet od czasu do czasu do niej wracam, ma kilka fajnych perełek. Dziwny dla mnie był wybór nowego brzmienia przez Agnieszkę, bo przecież chwilę wcześniej nagrała piosenkę “Załóż róż“, w którym śpiewa:
“Załóż róż, będzie modnie
Pokaż biust będzie łatwiej (…)
Udawaj ból, gdy uczuć brak, rób właśnie tak.
I nie martw się, jak krzyknie ktoś, że kiepsko grasz, że tracisz twarz, tracisz twarz.”
Po dopiero siedmiu latach Agnieszka wróciła z nową płytą. Wydawało się że mocniejszą, bardziej przypominającą jej rockowe korzenie. Może za pierwszym odsłuchem można to stwierdzić, ale im częściej człowiek słucha tego materiału to jest w stanie usłyszeć, że Chylińska sama do końca nie wie w jaką stronę ma iść. Mamy rockowe klimaty poplątane z dancem, popem, dubstepem i wyszła wielka mieszanka, którą zaraz opiszę. Jest to trudny kawałek chleba, dlatego że Aga jest mega wokalistką, z wielkim talentem. Osobiście słyszałem bo wybrałem się ze znajomymi na koncert promujący ten album i było genialnie. Gdyby tak album brzmiał jak w wersji live, byłoby o wiele ciekawiej.
Album zaczyna się od utworu “Klincz“, który od początku już daje nam sygnał z czym mamy do czynienia przez cały album. Wchodzi mocno elektrycznie, nagle wchodzi Aga i robi się groźnie. Od refrenu robi się coraz mocniej aż dostałem punkt kulminacyjny, który trwa chwilę i znów wracamy do początku. Jedno jest pewne, że tym utworem słyszymy jaki nadal głos Agnieszki jest mocny. Nie stracił swojego rockowego pazura i ‘darcie się’ wychodzi genialnie. W tym utworze trzeba wybaczyć dźwięk wkrętarki i trzecią zwrotkę wraz z dubstepem, to jest tu zbędne. Autorem tego tekstu jak i wszystkich innych z tego albumu jest sama Wokalistka. Muzyką zajął się Marek Piotrowski oraz Bartek Królik (Plan B). Drugi utwór to “Borderline“, który zaczyna się słodko, spokojnie, aż nagle coś w niego trafia i robi się nieco dziwnie. Znów wchodzi dubstep, ale taki na ekstazie. Elementy wokalu Agnieszki zmiksowanego przez przedszkolaka w sumie nawet dobrze brzmi, ale można pomyśleć że jakieś porno się zacięło i mamy efekt. Tekst piosenki nie opowiada o niczym konkretnym. Oczywiście też nie zabrakło typowego darcia się przez Agnieszkę, więc jak włączymy sobie utwór od 0.00 – 0.30s,. a potem nagle od 2:00 do 2:30, to sądzę że mało kto zrozumie że to jeden i ten sam utwór. Trzeci utwór “Rozpal” jest już nieco stonowany, mieści się w jednym gatunku, właśnie takim słodko popowy, gdyby nie głos Chylińskiej. Też nie zabrakło elektryki, a dubstep pomału sobie odszedł, ale pomału. Piosenka jak dla mnie mogłaby być trochę krótsza, bo od połowy zapomniałem co mi leci w słuchawkach. Czwarty utwór “Jak dawniej” to dla mnie jedna z lepszych piosenek z tego albumu. W końcu jest jakiś wart uwagi tekst i stworzony fajny klimat. Podoba mi się sposób operowania głosem przez Agnieszkę, ma szeroki wachlarz możliwości i to wykorzystuje. Przed nami drugi singiel z płyty, czyli “Królowa Łez“, który nie jak promuje album, bo odstaje od całego albumu. Może dlatego że piosenkę pozbawiono dubstepu, mocnej elektryki. Piosenka jak najbardziej jest na plus i zrobiła to co miała. Okazała się być wielkim hitem, który leciał wszędzie i zawsze. Sam nie mogłem go słuchać już jakiś okres, bo mój ówczesny przyjaciel katował mnie tym kawałkiem. Do piosenki zrealizowana teledysk. Teraz do tego utworu wracam z przyjemnością i mimo że piosenka nie ukazuje obrazu płyty, to myślę że to dobry wybór, a co myśli “Kowalski” gdy słyszy resztę to już mało kogo obchodzi. “KCACNL” czyli “Kocham cię, ale cię nie lubię” to kolejny utwór z płyty i ostatni singiel, bez teledysku niestety. Utwór w moim odniesieniu jest w dużym stopniu powrotem do “Modern Rocking“, w którym gościły takie kawałki, może nie na tyle nasycone rockiem, ale stylistycznie mimo wszystko podobne. Wybór na singiel również spoko, bo piosenka jest chwytliwa, energetyczna i jest spoko. Swego czasu to była moja ulubiona piosenka z tym refrenem, opisywała to co czuje w 1000%. Idziemy bardziej w pop, co utwór to mocniej. “Mona Liza twoich snów” to popowa propozycja, która opowiada o ratowaniu miłości. Piosenka również swego czasu ulubiona przeze mnie 😂. Najbardziej urzekł mnie refren, przedrefren i zarefren. Myślę że Agnieszka zrobiła dobry krok nie puszczając tego utworu jako singiel, dlatego że myślę że nie poradziłby sobie równie dobrze co poprzednie, przez to że nie jest już taki przebojowy, ale nie oznacza że jest złym kawałkiem, bo jest bardzo dobrym. “Zostaw” wraca do początku płyty i od pierwszych dziwaków słyszymy jego agresywność. Kiedy myślałeś że po poprzednich kawałkach będzie teraz cisza i harmonia to jesteś w błędzie. Znów pojawia się dubstep, elektryki tyle co w towarowym pociągu i nie wiem kto układał kolejność utworów ale chyba był nieco najebany. Druga zwrotka to powrót do rocka, a nawet metalu 🤣, po chwili znów robi się łagodniej by zaraz znów był atak spawacza, który uprzedza słodki wokal Agnieszki przed darciem się. ROZUMIECIE COŚ Z TEGO? Ten kawałek pokazuje w 100% z jakim albumem mamy do czynienia. Było mocno to teraz znów musi być nieco łagodniej 🤣🤣. Panie, gubię się już. Przed nami “Fajerwerk“, który jest taką taneczną propozycją od Agnieszki. Śpiewa ona, że: “Bliżej, bliżej, bliżej mi do gwiazd” i nie trudno się nie zgodzić. Blisko jej tym utworem do Katy Perry czy Beaty Kozidrak niż do swojego rodzinnego zespołu. Piosenka nawet mogłaby być singlem, myślę że odnalazła by się w radio. Ostatnim kawałkiem, który jak dla mnie jest zbędnie wstawiony to “Kiedy przyjdziesz do mnie“. Piosenka została wydana dwa lata przed premierą albumu i myślę, że Aga jeszcze nie wiedziała w jakim kierunku będzie kolejna płyta. Piosenka ta mógłby się znaleźć na reedycji poprzedniego albumu niż na tym. Był to pierwszy singiel z albumu, do którego zrealizowano jeden z dwóch teledysków promujących ten album. Utwór nie jest złu, ale ma się nie jak w stosunku do reszty, która już jest dość wymieszana.
Koniec końców album lubię i uważam go za najlepszego w całym solowym dorobku Artystki. O ile “Modern Rocking” jest dla mnie zbyt cukierkowy i czegoś mi brakowało, tak w “Forever Child” wszystkiego jest aż za dużo. W 2017 roku Agnieszka wydała jeszcze “Pink Punk“, który już do mnie wcale nie przemawia. Album otrzymał potrójną platynę, więc jak widać mimo wszystko trafił w gust wielu ludzi. Płytę promowała trasa, na której byłem i z chęcią bym wrócił by posłuchać jeszcze raz tych utworów na żywo, co daje lepsze wrażenie i dużą moc. Na jego różnorodność trudno mi konkretnej grupie słuchaczy go polecić. Każdy fan Agnieszki pewnie się już zapoznał z albumem i myślę że mają podobne do mnie zdanie co do najlepszego krążka w dorobku Artystki.
🐣 na pięć kaczuszek (moja skala oceniania)